Niedawno miała miejsce premiera ich nowego albumu „Trzy Sny”. Ich koncerty są niezwykłymi wydarzeniami ‒ mają charakter wyjątkowego spektaklu, wręcz intymnego artystycznego spotkania. Jakub Kornacki, lider zespołu Kanaan, podzielił się z nami tym, co dla niego i jego muzyków jest najważniejsze ‒ tworzenie sztuki o ewangelicznych korzeniach, ciągłe poszukiwanie języka przekazu i bliska relacja z odbiorcą.

 

Jaka jest historia zespołu Kanaan? Kim są muzycy go tworzący?
Zespół istnieje od 2011 roku. Po moim odejściu z teatru powstała w moim życiu próżnia, którą stopniowo zaczęła wypełniać muzyka. I to często zupełnie gotowa – słowa, melodie. Kilka lat to wszystko dojrzewało i ulegało pewnemu oczyszczeniu. Po jakimś czasie spotkałem Maćka Afanasjewa – znakomitego skrzypka i aranżera. Bałem się, że moje pomysły, zapisane na dyktafonie, facet po wydziale jazzowym Akademii Muzycznej w Katowicach wyśmieje i powie mi, żebym do niego przyszedł, jak się czegoś nauczę z teorii muzyki… Tymczasem z uwagą pochylił się nad moimi pomysłami i odkrył w nich wartość. Po pierwszych próbach projekt na tyle mu się spodobał, że powrócił do Bydgoszczy i błyskawicznie namówił do współpracy w tym projekcie kilku następnych kolegów… Tak w skrócie powstał Kanaan.

Kanaan chyba nie jest zwyczajnym zespołem muzycznym. Za tą nazwą kryje się coś więcej, prawda?
Najprościej będzie, jeśli posłużę się cytatem z naszej pierwszej płyty: „Kanaan to nazwa Ziemi obiecanej przez Boga. To wielka obietnica. Ale to też wielkie wyzwanie – obietnica czeka, aby ją wziąć, ale aby poczuć i docenić jej smak, trzeba też o nią zawalczyć”. I to powołanie, które w sobie odkryłem, powołanie, aby tworzyć nową muzykę o ewangelicznych korzeniach, muzykę bazującą na ciągłych poszukiwaniach nowego języka wypowiedzi, jest dziś jakimś kierunkiem mojego życia, rozwoju. Moją walką – bo każdy, kto próbuje dziś taką muzykę tworzyć w Polsce wie, że to nie jest łatwa droga.

Jaki więc rodzaj muzyki Państwo tworzą? Czy w ogóle da się ją jednoznacznie sklasyfikować?
Chyba najtrafniej będzie powiedzieć, że jest to muzyka wielobarwna. Kiedy tworzę nową piosenkę, najczęściej najpierw jest obraz, a wraz z nim silna emocja. Taki dreszcz, który podnosi włosy na ręku. Potem zastanawiam się, jaki styl muzyki najlepiej opakuje tę opowieść. Czasem to bałkański folk, czasem ambientowa muzyka jak z filmowych hitów Hansa Zimmera (ścieżka muzyczna z Gladiatora jest moją wielką muzyczną inspiracją), czasem renesansowa ballada, a czasem funk… Na pewno pierwszym moim żywiołem jest teatr, a więc nasza muzyka jest przede wszystkim plastyczna, pobudza wyobraźnię.

Kto pisze teksty i muzykę?
Jak już wspomniałem, teksty i muzyka są moje, choć ogromnie ważne są aranżacje Maćka Afanasjewa, Czarka Paciorka (klawisz, akordeon), w których też wielką rolę odgrywają Grzegorz Nadolny (bas) i Mateusz Otczyk (gitara).

Jest Pan liderem grupy – postacią niezwykle charyzmatyczną. I, co ciekawe ‒ zawodowym aktorem. Co sprawiło, że porzucił Pan ścieżkę aktorską na rzecz muzyki?
Najogólniej mówiąc: gdy pracowałem w teatrze, poczułem w pewnym momencie, że znacznie więcej wkładam, niż wyjmuję. Pojawiło się poczucie wypalenia. Dołączyły do tego powtarzające się trudne sytuacje w rodzinie. Pamiętam taki moment, kiedy coś pękło. Mój sześcioletni wtedy syn położył się w progu domu i powiedział: „Tato, jeśli teraz pójdziesz do pracy, zabije twojego dyrektora”. Ale ja tego dnia miałem spektakl. Przeszedłem nad moim leżącym synem i pojechałem do teatru. Do tego dnia myślałem, że skoro wracam do domu prosto po pracy – wszystko jest w porządku, jestem idealnym mężem i ojcem. Tego dnia zobaczyłem, że za wcześnie na ordery. Do tego dochodzi jeszcze jeden wątek – transcendentny. Coraz mocniej czułem, że do takiej właśnie decyzji zaprasza mnie Bóg. W końcu poszedłem za tym głosem. I tak jak wcześniej mówiłem ze sceny wyłącznie słowami, które ktoś dla mnie napisał – teraz mogę mówić własnymi słowami. To zupełnie inne uczucie.

Obok Waszej twórczości nie da się przejść obojętnie. Teksty są bardzo głębokie, wywołują refleksję i zmuszają do zastanowienia się nad wartościami, jakie wyznajemy. Kto przychodzi na Państwa koncerty? Do kogo kierujecie swoją twórczość?
Najwięcej radości daje mi to, że z jednej strony bardzo gorąco przyjmują nasze piosenki ludzie o wielkiej kulturze intelektualnej – dziennikarze, artyści, różni ludzie związani z estradą, ale też bardzo gorąco przyjmują nas dzieci. Najmłodsza nasza fanka, Laura, przyszła niedawno na nasz koncert w koszulce z Kanaanem – świetnie rozumie nasze teksty, a dopiero kończy podstawówkę. To mi pokazuje, że nasza muzyka i teksty, choć nie można ich nazwać popem, na pewno mają w sobie coś bardzo uniwersalnego.

Udowadniacie, że kultura może mieć zupełnie inny wymiar a Wasze koncerty to prawdziwe spektakle. Jak docieracie do słuchaczy w czasach, gdy dominuje muzyka lekka, łatwa i przyjemna?
Ufffff, i tego pytania bałem się najbardziej. Na razie nasz zespołowy kalendarz ma jeszcze o wiele więcej wolnych terminów, niż bym chciał – przebijanie się do zbiorowej świadomości w naszym kraju to wielkie wyzwanie. Natomiast jeśli już ktoś przyjdzie na koncert – raczej z dotarciem nie ma problemu. Może dlatego, że o tych spektaklach wolę myśleć jako o spotkaniach, niż jako o artystycznym wydarzeniu. Spektakl teatralny zawsze był dla mnie przede wszystkim okazją do intymnej rozmowy, na którą w innych okolicznościach nie pozwoliłbym sobie z obcymi ludźmi. Teatr tak rozumiany daje szansę na głęboki dialog. I widzowie takie podejście umieją docenić.

Jak odbierają Was inni, tak zwani „popularni” twórcy?
Do tej pory wielu tych popularnych na naszych koncertach nie było. Ale jeśli już przychodzą, najczęściej słyszę: „Nie miałem pojęcia, że o Bogu można mówić w taki sposób”. Często kultura oparta na Ewangelii kojarzy się ludziom z czymś „słusznym” i jednocześnie nudnym w swojej słuszności. Mam tę satysfakcję, że parę razy udało nam się ich zaskoczyć…

Nie jesteście kontrowersyjni, nie jesteście skandalistami. A jednak podczas występu nie można oderwać od Was wzroku. W czym tkwi Wasza siła?
Ojej, trochę trudno mi odpowiadać na tak postawione pytanie. Może lepiej: „Czym ja sam staram się skupić uwagę widza”. Na pewno stawiam na szczerość i staram się, żeby każda piosenka, każda zapowiedź, miała w sobie coś osobistego. Wtedy zamiast nudnej katechezy zaczyna się intymna rozmowa. A ta chyba nigdy i nikomu się nie nudzi…

26 maja miała miejsce premiera Państwa albumu „Trzy Sny”? To nie jest zwykły album, prawda?
Mam nadzieję, że ten album sporo namiesza. To piosenki, z których większość nadawałaby się na scenariusze filmowe. Żeby więc nie zamęczyć widza zbytnim przeładowaniem treścią, aby pomóc mu śledzić nasze opowieści, stworzyliśmy filmy animowane, które są wyświetlane w czasie wykonywania piosenek. Na scenie i na widowni pojawia się mnóstwo emocji. Ludzie śmieją się, płaczą. A i mi czasem zdarza się tak popłynąć za ich emocjami, że ledwo wychodzę z wirażu… Dlatego album będzie miał format CD i DVD, aby można było i posłuchać, i zobaczyć.

Do kogo go adresujecie? Co chcecie nim zakomunikować?
Naprawdę do każdego. I do profesorów, i do artystów, i do dzieci. A czy da się streścić ten album jednym zdaniem? Może tak: „Największa przygoda życia – spojrzeć w oczy samemu Bogu”.

W jaki sposób można pomóc Wam w wydaniu albumu?
Przedsięwzięcie jest złożone, a więc i kosztowne. Cieszymy się, że mamy już wielu sprzymierzeńców. Szczególnie dziękujemy Grupie Energa, która jest Sponsorem Srebrnym Albumu „Trzy Sny”. Niestety środków niezbędnych na sfinansowanie całego projektu wciąż brakuje. Na YouTube można zobaczyć pierwszy film zapowiadający nowy album ZOBACZ VIDEO. Na końcu nagrania jest numer konta Fundacji Światło-Życie, która pomaga nam zbierać fundusze. Numer ten można również znaleźć na stronie projektu: trzysny.kubakornacki.pl w zakładce „Wsparcie”. Przedsiębiorców, którzy chcieliby zaangażować się w to dzieło w charakterze sponsorów, zapraszamy do kontaktu z naszym managerem, Katarzyną Leszczyńską. Wszystkim życzliwym osobom bardzo dziękujemy!

Gdzie można Was spotkać lub zaleźć informacje o przyszłych koncertach?
Zapraszam na strony: www.trzysny.kubakornacki.pl, www.zespolkanaan.pl i na nasz profil na Facebooku: www.facebook.com/kubakanaan 

Bardzo dziękuję za rozmowę i z niecierpliwością czekamy na album!

Wywiadu udzielił nam Pan Jakub Kornacki, lider zespołu Kanaan.

Kontakt do managera grupy: Katarzyna Leszczyńska, tel. 602 636 405

Skład zespołu:

Kuba Kornacki – śpiew

Maciej Afanasjew – skrzypce

Ireneusz Kaczmar – perkusjonalia

Grzegorz Nadolny – kontrabas

Mateusz Otczyk – gitara

Cezary Paciorek – piano

Małgorzata Kornacka – śpiew

Paulina Grochowska – śpiew

Oksana Terefenko ‒ śpiew

Zobacz więcej artykułów na blogu
Obserwuj

Dodaj komentarz